Ciężka noc, mocna kawa o świcie i sprint w umówione miejsce. Żeby złapać wstające słońce, które i tak jak na złość dosyć szybko wyłaniało się zza drzew.. Uwielbiam taką porę . Wschód słońca.
Daje on możliwość zrobienia zdjęć w pięknych, lecz popołudniami niestety
często zatłoczonych miejscach. Dzięki wczesnej porze rozpoczęcia pleneru
warunki oświetleniowe są bardzo dobre, przypadkowych ludzi na zdjęciach
mniej, swoboda realizacji sesji większa.
Ta sesja fotograficzna wczesnym rankiem przyniosła nam dużo radości, satysfakcji i motywacji
do wczesnego wstawania :) I nastawiania budzików na kolejny raz :) Na początku polowałyśmy na promienie słoneczne, później pomysłów nie ograniczało już nic - oświetlenia było pod
dostatkiem. Co mnie zaskoczyło, po 7 światło było już za ostre, a
godzinę później przyszły chmury. Gdybyśmy nie wstały tego dnia o świcie,
ominąłby nas ten piękny poranek.
Co mi się wydaje najważniejsze, bawiłyśmy się pozowaniem i fotografowaniem, a ulica, którą co dzień idę, była dla nas zupełnie
innym miejscem niż zwykle, była sceną teatralną, kopalnią kadrów.
Zamysł sesji?
Miejskie piękno. Idealne światło, idealna kobieta w idealnym miejscu.
Się rozgadałam..
Dziękuję Beacie za makijaż i blendowanie :)
Materiału jest duuużo, ale co by Was nie zanudzić za bardzo na początek taki wstęp ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz